Z odpadami w Europie sobie nie radzimy...
Każdy Europejczyk wytwarza średnio w ciągu roku 132 kg odpadów żywnościowych i 12 kg odzieżowych i obuwniczych – wskazują dane KE. W walce z rosnącą ilością odpadów w tych kategoriach mają pomóc nowe regulacje, które we wrześniu przyjął Parlament Europejski. Wyznaczają one cele ograniczenia marnowania żywności i wprowadzają odpowiedzialność producentów tekstyliów, ubrań i obuwia za powstające z ich produktów odpady, co będzie się wiązało z pokrywaniem kosztów systemu.
Zgodnie z zaproponowanymi zmianami w dyrektywie ramowej w sprawie odpadów (RDW) do końca 2030 roku ma zostać ograniczone marnowanie żywności w sektorze przetwórstwa i produkcji żywności o 10 proc. i w handlu detalicznym, gastronomii, usługach żywieniowych oraz gospodarstwach domowych o 30 proc. (w przeliczeniu na mieszkańca) względem średniej z lat 2021–2023.
– To oczywiście fragment dyrektywy odpadowej, która na nowo i w całości będzie otwierana w 2026 roku, dlatego że z odpadami w Europie sobie nie radzimy. Szczególnie jeżeli chodzi o produkty produkowane w 80 proc. poza Unią Europejską i, uwaga, w 80 proc. wywożone jako odpad poza Unię Europejską. To wstyd dla UE, która mówi, że ma ambicje i że chce dbać o środowisko. Ale tutaj największym komponentem były odpady komunalne, to, na czym nam najbardziej zależało, bo to też tworzone było wtedy, kiedy rolnicy protestowali, obiecaliśmy im, że nie będą włączeni do tych celów, a już na pewno nie będzie kar, tylko będą zachęty – mówi agencji Newseria Anna Zalewska, europosłanka z Prawa i Sprawiedliwości.
Jak podkreśla, to właśnie zachęty dla państw członkowskich do ograniczania ogromnej ilości odpadów żywnościowych i tekstylnych, a nie kary, są właściwym sposobem radzenia sobie z tym problemem. Nacisk Parlamentu spowodował, że z zakresu stosowania ustawy wykluczono rolników i mikroprzedsiębiorców.
– Dwa ważne dla rolników zapisy, o które zabiegali, to, że tzw. brzydkie owoce, czyli np. marchewka z dwoma korzeniami, ma taką samą wartość jak każda inna i ma być zakontraktowana i traktowana jako dobry produkt. Jednocześnie zakazujemy praktyk dosyć powszechnych, szczególnie dużych supermarketów, które kontraktowały pewną ilość, po czym mówiły, że tego nie odbiorą, skazując rolnika na to, żeby żywność się zmarnowała – mówi Anna Zalewska. – Tam jest mnóstwo różnych dobrych zapisów. Pilnowaliśmy, żeby ten system był budowany w taki sposób, żeby przede wszystkim mali przedsiębiorcy nie zostali opodatkowani czy nie ponosili odpowiedzialności.
Od 1 stycznia br. państwa członkowskie mają już obowiązek zapewnić selektywną zbiórkę odpadów typu obuwie, odzież i tekstylia, dzięki czemu więcej ich ma trafiać do recyklingu, a mniej na składowiska odpadów.
– Odrębna segregacja tekstyliów budzi różne emocje, kontrowersje, dlatego że trzeba to jednak odwozić do PSZOK-ów, czyli miejsc, które może być tylko jedno w gminie. Nie wolno tekstyliów mieszać z odpadami komunalnymi. Gminy powinny pomyśleć, żeby obok pojemnika na szkło i plastik było miejsce choćby na worek na odzież, żeby rzeczywiście to się odbywało przy konsumencie – wskazuje Anna Zalewska.
Europejczycy generują co roku 12,6 mln t odpadów tekstylnych. Same ubrania i obuwie to 5,2 mln t odpadów, co daje ok. 12 kg na osobę rocznie. KE szacuje, że mniej niż 1 proc. tekstyliów na świecie jest dziś poddawanych recyklingowi i wykorzystywanych w produkcji nowych rzeczy.
Państwa członkowskie będą miały 20 miesięcy od wejścia w życie przepisów na ich transpozycję do prawa krajowego. (Newseria)