Jeszcze o ładowarkach kołowych
Duże zainteresowanie, jakim cieszył się opublikowany w pierwszym tegorocznym wydaniu „Pośrednika Komunalnego” przegląd ładowarek kołowych, sprawił że postanowiliśmy kontynuować cykl. Przypomnijmy, że dotychczas opisaliśmy ładowarki czołowych producentów, takich jak Caterpillar, Komatsu Liebherr i LiuGong, a przecież to zaledwie część dostępnej w Polsce oferty. Nie dziwi nas potrzeba kontynuowania publikacji o ładowarkach, gdyż są to bardzo uniwersalne, ale nadal niedoceniane w Polsce, maszyny.
Duże zainteresowanie, jakim cieszył się opublikowany w pierwszym tegorocznym wydaniu „Pośrednika Komunalnego” przegląd ładowarek kołowych, sprawił że postanowiliśmy kontynuować cykl. Przypomnijmy, że dotychczas opisaliśmy ładowarki czołowych producentów, takich jak Caterpillar, Komatsu Liebherr i LiuGong, a przecież to zaledwie część dostępnej w Polsce oferty. Nie dziwi nas potrzeba kontynuowania publikacji o ładowarkach, gdyż są to bardzo uniwersalne, ale nadal niedoceniane w Polsce, maszyny. Wśród polskich przedsiębiorców pokutuje bowiem opinia, że ładowarka to droga maszyna, której zakup opłaca się tylko w niektórych przypadkach.
Jednak powoli coraz więcej osób zaczyna doceniać uniwersalność tych maszyn. Stąd też ładowarki widoczne są już nie tylko w kopalniach i przy wielkich inwestycjach budowlanych, ale także w zakładach utylizacyjnych, recyklingowych i na placach przeładunkowych. A przecież możliwość pracy z różnego rodzaju osprzętem czyni z tych maszyn uniwersalne nośniki narzędzi, np. pługa, szufli, łyżki koparkowej, wiertła do ziemi, wideł, chwytaka, równiarki, odśnieżarki, młota hydraulicznego, frezarki do pni czy nawet żurawia. I właśnie ta uniwersalność - możliwość wykorzystanie jednej maszyny w wielu, całkowicie odmiennych pracach - jest chyba największą zaletą maszyn, równoważącą stosunkowo wysokie koszty zakupu. (KM)